Ostatnio odwiedziłyśmy bardzo ciekawe miejsce, a mianowicie Papugarnię Carmen w Warszawie, która dopiero w środę 19 kwietnia miała otwarcie. Szczerze mówiąc nie za bardzo miałyśmy siły, bo po całym dniu pracy jedyne o czym się marzy to szybkie dotarcie do domu, ale zaraz jak tam weszłyśmy siły powróciły! Dzielimy się dzisiaj zdjęciami z miejsca pełnego przeuroczych i przede wszystkim przyjaznych stworzeń. Ciężko nie być zachwyconym!
Papugarnia mieści się przy Al. Jerozolimskich 200, więc z centrum można łatwo dojechać wsiadając w autobus 517. Wysiada się i praktycznie naprzeciwko można zauważyć budynek. Szczerze mówiąc byłam zdziwiona, bo był dość mały, ale w środku jest wystarczająco miejsca i dla papug i dla gości.
Bilet wstępu kosztuje 15 zł dla studentów, a 19 zł zapłacimy za normalny. W gratisie dostajemy również mały pojemniczek z karmą, który działa na papużki jak magnes!
Na miejscu nieustannie czuwają osoby, aby można było poczuć się bezpiecznie. Oprócz małych papużek są tam oczywiście większe typu Ary, które mają ostre dzioby i pazury. Ale zupełnie nie ma czego się bać, nawet jeśli takie wielkie kolorowe stworzenie zdecyduje się pochodzić nam po głowie.
Niektóre papugi trafiły z hodowli, gdzie źle je traktowano, dlatego można zauważyć, że mają powyrywane pióra albo są nieufne. Nie mnie jednak pudełko z karmą to dla nich prawdziwy rarytas, a w połączeniu z cierpliwością można wziąć nawet nieufną Arę na rękę.
Tak jak wspominałyśmy, nie jest to duże, dlatego 30-45 min w zupełności wystarczy. Na pewno jest to świetna atrakcja dla rodzin z dziećmi, ale przyznam szczerze, że my również się świetnie bawiliśmy. Szczególnie jedna z papug (której nie mamy na zdjęciu niestety) wyjątkowo lubiła się tulić – można było ją smyrać i smyrać. 😉 I wyglądała jak Hedwiga.
Na zdjęciu Bolek – rodzaj Ary niebieskiej. Bolek to wyjątkowy gość, przyjechał z papugarni ze Szczecina i wie już jak się zachowywać wśród ludzi. Na zdjęciu z pudełeczkiem z pokarmem – oczywiście usiadł na ramieniu i buchnął nam całą karmę odlatując na wysoki pień. Dobrze, że mieliśmy jeszcze jedną 😉
Tak jak widzicie – są bardzo przyjazne i chętnie siadają na ramieniu.
Jak zapatrujecie się na takie atrakcje? Lubicie? 😉 My jesteśmy zdecydowanie na tak!
19 komentarzy
Magda
21 kwietnia 2017 at 11:33Super, bardzo podoba mi się ten pomysł, na pewno się wybiorę, żeby zobaczyć na żywo te piękne ptaki 🙂
Magdalena
21 kwietnia 2017 at 19:55Ciekawe miejsce, jest takie w Trójmieście, muszę kiedyś je odwiedzić 🙂
Pattryk | Blog o żywieniu zbiorowym
21 kwietnia 2017 at 23:15Fajne papużki 🙂 Bardzo piękne są. Super, że można tak na żywo je zobaczyć 🙂
Pozdrawiam,
Patryk
Elwira Charmuszko
22 kwietnia 2017 at 02:04Ajjj chętnie bym się tam wybrała! Szkoda, że tak daleko 🙁
Mam nadzieję, że wpadniesz również do mnie!
spiked-soul.blogspot.com
Elwira Charmuszko
marcelina
22 kwietnia 2017 at 09:23Zdecydowanie ja jak najbardziej! 🙂
Megly
22 kwietnia 2017 at 14:31Kiedyś miałam uczulenie na papugi, ale to jeszcze w dzieciństwie. Ciekawe czy teraz też bym miała.
Jednak są prześliczne! Chciałabym zobaczyć z bliska.
Do Warszawy mam jednak troszkę daleko.
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Aneta
22 kwietnia 2017 at 19:06Co za cuda, z chęcią bym tam poszła!
Kingsley | Blondynkanaswoim
22 kwietnia 2017 at 21:21Papugi są przepiękne! Super, że powstało takie miejsce. Najbardziej cieszy mnie, że trafiają tam też papużki, które źle traktowano – w końcu mają coś od życia 🙂
Na pewno się tam wybiorę, jak będę w Warszawie 🙂
Paulina
23 kwietnia 2017 at 07:33Serdecznie polecam to miejsce ^^
Sympatyczna obsługa, papugi rewelacyjne 🙂
Angelika i Monika (Candy Pandas)
23 kwietnia 2017 at 12:45Papugi są bardzo ładne i ciekawe ale jakoś tak nie żywimy do nich wielu uczuć 😛 Papugarnia do nas nie przemawia ale Pandziarnia…. czemu nie xD
Alejandra
23 kwietnia 2017 at 13:13Hi dear! You have a fantastic blog:) I really like it!
Do you want to follow each other? Let me know!
HAPPY WEEKEND
xoxo
http://stylishpatterns.blogspot.com.es
Papuzie Centrum Informacyjne
24 kwietnia 2017 at 15:59Niestety to nie jest tak jak się wydaje. Papugi są tak innymi zwierzętami, że osoby, które nie mają z nimi doświadczenia, nie widzą prawdy. Nie widzą jak cierpią te ptaki.
Proszę przeczytać ten tekst, to pozwoli zrozumieć problem.
http://www.papugi.dt.pl/PCI/artykuly/PapugarniaDobrostan.asp
Ann
25 kwietnia 2017 at 07:15Szkoda, że do Wawy mam tak daleko, bo chętnie poszłabym do papugarni 🙂
Papugi
25 czerwca 2017 at 23:32Do teraz myślałam, że jadnak warszawska papugarnia Carmen jest choć troszkę bardziej znośnym miejscem dla tych biednych papug, które są wykorzystywane jako żywa przynęta. Poszłam tam, żeby nikt mi nie zarzucił, że nie byłam, a się wypowiadam, to był mój błąd, bo rzeczywistość okazała się straszniejsza niż wyobraźnia.
Jedyne plusy o ile można je w ogóle się doszukiwać w takim miejscu to całkiem duża hala, co i tak jest złudne bo przy takiej ilości papug to więzienie. Wysoko gałęzie i oddzielone w miarę żeby ludzkie zachłanne ręce nie sięgały papugi na siłę. Czy tym papugom to robi większą różnice trudno powiedzieć, są tak zmęczone i zrezygnowane że wydaje się jakby czekały tylko na swój lub ich koniec już po paru miesiącach swojej „kariery”
Pióra ptaków w fatalnym stanie – przebarwione, postrzępione i połamane, nie tylko u tych długoogonowych skąpe resztki w miejscu ogona, a i nawet u Lor ogonki to resztki kłębków sterczących. Ptaki osowiałe. W porównaniu do pierwszych zdjęć które widziałam jest słabo, po trawie z tych że zdjęć tez zostały tylko pamiętne resztki.
Największe „wrażenie” zrobiły:
– Ararauna, która siedziała na gałęzi pod sufitem żałośnie krzycząc, jakby desperacko wołała o pomoc przez cały czas mojego pobytu tam.
– Mnicha która nastroszona i osowiała siedziała na środku, nisko na gałęzi i było jej wszystko jedno, było po prostu źle, pewnie za pare dni zniknie stamtąd i nikt nawet nie zauważy, nikt nie będzie pamiętał małej mnichy która po paru miesiącach ciężkiej pracy zapłaciła życiem za czyjś biznes i czyjąś rozrywkę.
– Kaleka ara z fatalnymi piórami i brakiem 3/4 stopy.
– Samiec lory bez paluszka, którego piórka aż krzyczały – jestem chory, długo nie dam już rady!!
Spytałam dziewczynę z obsługi, dlaczego papugi mają tak fatalne pióra, w tym ara siedząca u niej na ramieniu, na co dziewczę odparło twierdząco, że tak powinne wyglądać pióra, odesłała mnie żeby sobie pooglądać w internecie, że tak powinno być. Zarówno ona jak i kolega, zapowiedziany znawca papug, jak mantrę powtarzali, że papugarnia ratuje papugi od złych hodowców, którzy przycinają im ogony. Na moje pytanie czy dziewczę zna choć jednego hodowce i czy była choć w jednej hodowli, uczciwie odparła, że nie.
Czy personel został przeszkolony jakie kłamstwa ma powtarzać ludziom i robią to wierząc w wypowiadane słowa?, są tylko pracownikami i tyle mają do powiedzenia.
Wracając jeszcze do samego pomieszczenia to w pomieszczeniu duszno, nie ma czym oddychać, nie było ani śladu po warzywach czy owocach dla papug, ani śladu po świeżych gałęziach. Ja po nie całej godzinie czułam się fatalnie, piekło mnie gardło od podniebienia, czułam ogromny ścisk w skroniach i w okolicy zatok, co raz bardziej brakowało mi powietrza, ja wyszłam, papugi tam zostały…
Tina
20 sierpnia 2017 at 22:18Zgadzam sie z ta opinia. Jedno z gorszych miejsc, w ktorym bylam. Sam budynek nie jest as tak duzy, moze spodziewalam sie wiekszego. Bylo bardzo duzo ludzi, a co za tym idzie bardzo tloczno. Papugi sa caly czas karmione…. nie maja nawet chwili przerwy, bo caly czas ktos im cos wpycha do dzioba. Koszmar
Olalola
10 lipca 2017 at 10:35Jeśli mieszkacie bliżej zachodniopomorskiego to w Szczecinie tez jest papugarnia carmen na aleji wyzwolenia 44
gonia
23 lipca 2017 at 11:10Może pomogłby zakaz głaskania i wprowadzenie możliwości karmienia owocami i jakimiś owadami wg instrukcji menu poszczególnych papug?
Papugi
28 sierpnia 2017 at 23:44Miejsce wiecznie zatłoczone, pełne oczywiście głośnych dzieci i co gorsza – również dorosłych którzy na siłę próbują brać ptaszyska na ręce. Pierzaści przyjaciele bronią się skutecznie całe szczęście i jasno dadzą odczuć, że nie mają ochoty. Albo dziobiąc albo odlatując. Dużych okazów nie można już ani karmić ani brać na ręce, goście są o tym jasno informowani – „Ar Niebieskich i Czerwonych nie karmimy, nie bierzemy na ręce „… a mniejsze okazy ?
latają po całej hali, są daleko od rąk – czyli frajda po jaką przychodzimy niekoniecznie jednak jest w takiej formie jakiej oczekujemy – a te które chętnie przychodzą są w ilości sztuk 4-5 które na całą gromadę gości są hołubione tylko w jednych rękach które szczęśliwym trafem mogą się nimi nacieszyć. W większości są to właśnie ręce dzieci. O ile faktycznie obchodzą się z nimi delikatnie to pchają się jak horda by jedno drugiemu pierzaka odebrać. Jeżeli liczycie na to, że odwiedzając papugarnię w Warszawie zrobicie sobie zdjęcie z Arą na ramieniu to niestety się rozczarujecie.
mag mag
4 kwietnia 2018 at 15:09Serdecznie nie polecam tego miejsca. przede wszystkim karma nie jest gratis tylko normalnie płatna, ale to jest do przeżycia, najgorsza jest obsługa tego miejsca. Cały personel zachowuje się jakby był tam za karę. Takie nerwowe i mało profesjonalne zachowanie personelu nie wpływa pozytywnie na zachowanie ptaków, są agresywne i mocno zdenerwowane. Opiekunowie obserwują wnętrze tylko i wyłącznie przez monitoring. Papugi nie widząc swoich „opiekunów” stają się nieufne co powoduje nerwowość i czasami również agresję. Byłam już w wielu papugarniach i tę oceniam najgorzej. Nigdy więcej tam już nie pójdę. Oczywiście dobro papug jest na pierwszym miejscu jednak dobrze by było gdyby obsługa była chociaż troszkę bardziej uprzejma, anie traktowała przychodzących tam ludzi jak zło wcielone i po prostu w sposób niegrzeczny